Ulegając pokusie i pojawiającym się reklamom, kliknąłem w jedną z nich i chciałem się umówić na jazdę próbną nowym Fordem B-Max. Ponieważ mam Fusiona, a B-MAX to jakby trochę kontynuacja tego modelu, chciałem sprawdzić, co to jest i jak się tym jeździ.
Dodatkowo chciałem sprawdzić, czy szeroko reklamowana technologia Eco-boost rzeczywiście jest taka rewelacyjna i samochód zamiast zużywać, to produkuje paliwo.
No i się zaczęło.
Kliknąłem w baner reklamowy, wypełniłem formularz kontaktowy i czekałem, czekałem, czekałem i się doczekałem.
Po dwóch dniach otrzymałem telefon, gdzie pan zaprosił mnie na jazdę próbną. Miałem wybrać datę, godzinę i miejsce czyli salon FORDA w którym miałem zapoznać się i pojeździć nowym B-MAXEM.
Wybrałem salon REN-CAR w Rybniku. Zdjęcie skopiowałem z ich strony i powiem tylko że wygląda lepiej niż moja jazda próbna.
W umówionym dniu prosto z pracy pojechałem do w/w salonu aby przejechać się nowym, pachnącym, lśniącym B-Maxem z drzwiami jak w szafie w zabudowie.
Wejście do salonu i wita mnie miła Pani, którą pozdrawiam. Pyta, w czym może pomóc. Ja jej mówię, że byłem umówiony przez konsultanta na jazdę próbną nowym B-Maxem.
Ona podchodzi do jednego z pracowników i informuje go o moim pojawieniu się w salonie.
Po chwili podchodzi do mnie człowiek i zaprasza mnie do swojego "gabinetu". W międzyczasie mówi mi, że nie ma w "systemie" który cięgle się wiesza i nie pozwala normalnie pracować, informacji o zaplanowanej dla mnie jeździe próbnej.
Ciśnienie trochę mi podskoczyło, bo po pierwsze cieszyłem się z tej jazdy, po drugie zmarnowałem popołudnie, a po trzecie to przyjechałem na darmo.
A jego wytłumaczenie zwaliło mnie z nóg i przyprawiło o wzrost napięcia nerwowego.
Niestety dziś jazda próbna nie może się odbyć, bo Pan Kierownik wziął samochód i gdzieś pojechał.
No w dupę jeża, a klienci to co, mają sobie przyjechać kiedy indziej? Bardziej kompromitującego i durnego wytłumaczenia powiedzieć nie mógł.
A i cały czas system w jego laptopie nie chciał się uruchomić i nie mógł zweryfikować, czy spotkanie na które przyjechałem rzeczywiście się odbędzie.
A wiecie co, chciałem zapoznać się z tym samochodem i opisać moje wrażenia z jazdy na tym blogu. Tak po prostu, za to że się nim przejadę. Ale niestety nie wyszło.
Na koniec ten dobrze ubrany i miły Pan zapisał sobie mój numer telefonu i zapytał, kiedy mogę przyjechać na kolejną jazdę próbną.
Myślę sobie, ok, może to jednorazowa awaria, może już teraz, kiedy pracownik salonu osobiście zanotował sobie moje namiary i zarezerwował termin z tygodniowym wyprzedzeniem, to się uda. W końcu zasiądę za kierownicą B-Maxa i zrobię chociaż kółko po parkingu.
Minął tydzień i będąc w drodze na jazdę próbną odebrałem telefon. W słuchawce słyszę Pana z salonu FORDA REN-CAR z Rybnika, który informuje mnie, że umówiona tydzień wcześniej jazda próbna znów nie może się odbyć. Znów Pan Kierownik musiał pilnie gdzieś pojechać. A zaznaczam, że obydwie jazdy próbne miały się odbyć w godzinach mocno popołudniowych, więc albo były gdzieś jakieś promocje albo Pan Kierownik dojeżdżał sobie tym samochodem z domu do pracy i z powrotem. A że już skończył pracę w tym dniu to musiał czymś wrócić do domu. A że jeden czy nawet kilku klientów znów zostanie spuszczonych na drzewo z jazda próbną? A co tam, to tylko jacyś tam malutcy ludzie, których Pan Kierownik na gdzieś.
Wiecie co, wtedy to już się wkurzyłem. Dobrze że chociaż zadzwonili bo mogłem wrócić do domu. Ale byłem wkurzony.
A i jeszcze na dobicie leżącego pan sprzedawca dodał, że jak będę chciał to mam zadzwonić i umówić się na kolejną jazdę próbną a on wtedy zrewanżuje się dobrą kawą..
Tego było już za wiele. Nie dość, że dwukrotnie spuszczali mnie na drzewo to jeszcze ja mam się prosić do jazdę próbną jeśli wcześniej umówiona nie odbyła się z ich winy? Jakaś kpina.
Żeby jeszcze bardziej "zadbać o dobre imię firmy" po kilku dniach zadzwonił do mnie konsultant, który umawiał mnie po raz pierwszy na jazdę próbną. Zapytał czy jazda się odbyła.
Odparłem, że niestety nie.
Wtedy zapytał, czy to z winy mojej czy salonu?
Odpowiedziałem, że w winy salonu, ponieważ nie było samochodu, którym mógłbym sobie pojeździć. Kiedy chciałem kontynuować i opowiedzieć całą historię choroby, pan konsultant wyuczonym acz stanowczym tonem odparł, że dziękuje za informacje i że wobec salonu zostaną wyciągnięte konsekwencje. Potem powiedział " Do widzenia" i się rozłączył.
Czyli dupa, nie ma jazdy próbnej, nie ma dobrego zdania na temat firmy FORD, mimo, że jeżdżę ich samochodem, nie ma nawet słowa przepraszam.
Ja nie należę do osób, które będą żebrać o możliwość odbycia jazdy próbnej. Nie chcą mnie jako potencjalnego klienta to nie, niech się gonią.
Tylko, że teraz każdemu kto będzie chciał udać się do salonu FORDA, a tym bardziej tego z Rybnika powiem, że nie warto, bo dla nich najważniejszy jest Pan Kierownik a nie klient. Sam też nie mam zamiaru już więcej u nich się pokazywać.
A miało być tak pięknie...
niestety call center są zarządzane niezależnie od salonów. miałem dokładnie takie same przejścia przy kilku jazdach testowych - należy mieć sporo cierpliwości. Dodatkowo: im większe miasto/lepsza marka tym jest to lepiej obsługiwane.
OdpowiedzUsuń