Aktualne spalanie mojego Hyundaia

Aktualne spalanie mojego Hyundaia

środa, 30 kwietnia 2014

Tylko do 30 kwietnia 2014 roku dodatkowe 3% rabatu na nowe opony!


Potrzebujesz nowych opon? Chcesz kupić je tanio, nie płacić za dostawę i otrzymać jeszcze 3% rabatu? 

Nie ma problemu, wystarczy że:

- Klikniesz w poniższy banner

- Dokonasz zakupu opon

- Wykorzystasz kod rabatowy o treści: Aff2014

- Będziesz cieszył się nowymi oponami dostarczonymi do Twojego domu za darmo!


Baner markowy 300x250

środa, 26 marca 2014

Elektryczny "Wieśwagen" czyli samochód elektryczny dla ludu.

Samochody elektryczne stają się coraz bardziej popularne. Produkują je Japończycy, produkują i Niemcy. Najpopularniejszy samochód Volkswagena, Golf, został wyposażony w silnik elektryczny i ma się stać "elektrowozem" dla ludu. Podobnie jak kiedyś stał się samochodem dla ludu.
Jak już Volkswagen wypuścił na skalę masową samochód elektryczny, to musi oznaczać nie mniej nie więcej jak tyle, że właśnie w kierunku samochodów elektrycznych będzie skręcać przyszłość motoryzacji.



Wystarczy, że dołożymy 10 000 zł i zamiast wypasionego diesla możemy kupić wypasionego Golfa na prąd. Według Volkswagena jest im wszystko jedno, czy zamontują pod maską silnik spalinowy czy elektryczny. Ich linia produkcyjna jest tak uniwersalna, że są w stanie wyprodukować każdą ilość każdego rodzaju VW Golfa.

Z ciekawych rozwiązań możemy w nowym e-Golfie wyróżnić to, że ma on trzy tryby odzyskiwania energii. W normalnym trybie energia odzyskiwana jest w momencie kiedy naciśniemy hamulec, w pozostałych dwóch zdjęcie nogi z pedału gazu przełącza silnik w tryb pracy prądnicy i akumulatory są ładowane a samochód wyraźnie zwalnia. Czyli super rozwiązanie dla kierowców "uprawiających" eko-driving.

W normalnym trybie samochód ma zasięg od 120-140 km, a trybie super eco, kiedy energia odzyskiwana jest w sposób maksymalny, zasięg może wzrosnąć do 190 km. Niestety nasi zachodni sąsiedzi nie popisali się w kwestii ładowania samochodu. Można to co prawda zrobić we własnym domu, ale trzeba na tą operację poświęcić około 13 godzin, a to już znacznie odstaje od "normy" dla innych samochodów elektrycznych.



Wyglądem zewnętrznym i wewnątrz pojazdu e-Golf nie różni się zbytnio od "normalnej" wersji samochodu. Różnica to przede wszystkim inne "zegary" w wersji elektrycznej, która ma również o 40 litrów mniejszy bagażnik. Poza tym ciężko jest odróżnić "spalinowca" od "elektrowozu". Oba są, jak na Volkswagena przystało, perfekcyjnie nudne i idealnie, aczkolwiek bez polotu wykończone. 

Cena e-Golfa to w przeliczeniu z Euro, około 145 tysięcy złotych. Cena spalinowego Golfa w najbogatszej wersji wyposażenia to około 135 tyś złotych więc wydaje się, że e-Golf będzie ciekawą alternatywą wśród samochodów na prąd. Każde 100 km przejechane e-Golfem będzie kosztować 7 zł, a spalinową wersją ponad 30 wiec różnica jest spora. Pewnie po kilku latach zwróci nam się różnica w cenie, ale podejrzewam, że w Polsce jeszcze mało kogo stać na zakup samochodu dla ludu za 150 tyś złotych. 

Więcej na ten temat możesz przeczytać na tej stronie.





czwartek, 20 marca 2014

Prosty sposób, dzięki któremu tankuję dużo taniej.

Gaz LPG tankuję średnio co trzy dni. Codziennie przejeżdżam 100 km. Dzięki temu, że tyle jeżdżę, mogę tankować taniej. A sposób na to jest bardzo prosty.

W dniu kiedy muszę zatankować, jadę trasą, na której mijam najwięcej stacji benzynowych. Obserwuję ceny paliw na stacjach i wiem już, gdzie w drodze powrotnej będę tankował. 

Kiedy to piszę, tj 20.03.2014 roku najniższa cena za litr gazu LPG, na "mojej trasie" wynosiła 2,39 zł, a najwyższa to 2,74 zł. Czyli różnica w cenie to 35 groszy na każdym litrze. 

Tankuję średnio 25 litrów gazu, co pozwala mi na oszczędności 8,75 zł na każdym tankowaniu. Ponieważ miesięcznie tankuję 8 razy, to w mojej kieszeni, dzięki obserwacjom cen na stacjach zostaje całe 70 zł. A to pozwala mi na jedno darmowe tankowanie. W ciągu roku pozostaje mi do zainwestowania 840 zł, a to już całkiem spora kwota. 



Jeszcze całkiem nie dawno tankowałem na ORLENIE lub BP bo z tych firm miałem karty lojalnościowe, które pozwalają mi na zbieranie punktów za każde tankowanie, zakupy czy mycie samochodu. Ale przeliczyłem sobie ile kosztuje jeden punkt i stwierdziłem, że więcej zyskam tankując na stacjach, które z jednej strony nie są jakieś małe i niszowe ale z drugiej strony oferują niskie ceny niż na stacjach, które pozwolą mi na zdobycie jakiejś nagrody za punkty. Zbieranie tych punktów to tak na prawdę kupowanie nagród na raty, które zawarte są w wyższych cenach paliw.

Wielkie koncerny paliwowe takie jak BP, ORLEN, STATOIL każą sobie płacić nie za to co tankujesz, ale za to gdzie tankujesz. Duże, oświetlone stacje oferujące nie tylko paliwo ale i artykuły spożywcze, muszą dużo zarabiać bo wydają kolosalne pieniądze na reklamę, budowę wizerunku i utrwalenie go. Mniejsze stacje, które oferują głównie paliwo mogą zejść z cen, bo dzięki temu sprzedają więcej i więcej zarabiają. 

Jeśli na swojej codziennej trasie masz kilka stacji to w dniu kiedy musisz zatankować samochód obserwuj ceny paliw. Nie patrz na lojalność, patrz na ceny. Bardzo drogie punkty na kartach lojalnościowych nie nakarmią Twojej rodziny, ale gotówka pozostała w portfelu TAK.

Ja rocznie dzięki takim obserwacjom oszczędzam około 800 zł, a dla mnie to góra grosza.

piątek, 7 marca 2014

Eko-samochód, czyli jaki?

Ostatnimi czasy bardzo dużo mówi się o byciu EKO. Mamy eko żywność, eko ubrania, eko opakowania, eko paliwa i eko samochody. Ale to magiczne i kosztujące fortunę słowo EKO, w przypadku samochodów bardzo często oznacza po prostu zielony kolor karoserii, opony o mniejszych oporach toczenia i np. system start-stop. A tak na prawdę taki eko-samochód tak samo truje środowisko jak inne, nie będące eko, pojazdy.


Oczywiście ktoś może powiedzieć, że przecież mamy eko-samochody elektryczne, na wodór, na gaz itp. Tak, może i podczas jazdy nie emitują tyle syfu do atmosfery co starsze modele, ale w procesie ich produkcji, podczas eksploatacji i później podczas utylizacji wytwarza się tyle trujących odpadów i substancji, że taki samochód wcale eko nie powinien się nazywać.




Prawdziwy eko-car powinien być zrobiony z drewna, napędzany siłą ludzkich mięśni i nie powinien emitować żadnych szkodliwych substancji w całym swoim życiu. Prawdopodobnie nic takiego nie powstanie poza światem Flinstonów, ale słynący z troski o ekologię Finowie zrobili mały krok w tym kierunku. Zbudowali prototyp samochodu, który nie tylko nie emituje zbyt wiele śmieci do atmosfery, ale też jest zbudowany z ekologicznych i naturalnych elementów. 





Biofore, bo tak się na razie nazywa ten samochód jest w znacznym stopniu zbudowany z nowoczesnych biomateriałów, które są  naturalne i łatwe w utylizacji. Są to głownie biokomponenty wykonane z drewna lub biomateriałów kompozytowych powstałych z przeróbki drewna. Tak powstała nie tylko podłoga kabiny, czy panele drzwi, ale także deska rozdzielcza i listwy progowe. 



Taki ekologiczny samochód będzie napędzany eko-dieslem, czyli przynajmniej w teorii ekologicznym paliwem.  



A czy design i wygląd samochodu wam się podoba? 



Jak sprawdzić czy samochód posiada ważne ubezpieczenie OC?

W naszym kraju niewiele rzeczy możemy załatwić zdalnie, przez Internet. Na szczęście, po woli ulega to zmianie, ale tempo wprowadzania tych innowacji nie powala na kolana.

Ubezpieczenie OC, czyli jedyne obowiązkowe ubezpieczenie samochodu powinien posiadać każdy pojazd, który wyjeżdża na ulice. W praktyce jednak nie zawsze tak jest. Może się zdarzyć, że nasz samochód będzie miał kolizję z innym pojazdem, którego ubezpieczenie OC będzie zagadką. Możemy chcieć kupić samochód, ale nie będziemy pewni, czy posiada on aktualną polisę. Jak to zweryfikować, jak sprawdzić tą dość istotną informację?

W naszym kochanym kraju istnieje coś takiego jak Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, w którym powinny być rejestrowane wszystkie polisy komunikacyjne. Wychodząc na przeciw oczekiwaniom klientów, na stronach Funduszu został udostępniony formularz, który pozwala na sprawdzenie, czy samochód w jakimś zadanym dniu, nawet w przeszłości, miał wykupioną polisę OC. W tym celu wystarczy wejść na stronę:


Znajdziemy na niej formularz w którym wpisujemy numer rejestracyjny lub numer VIN samochodu, dzień, na który sprawdzamy ważność polisy OC, przepisujemy kod weryfikujący i klikamy dalej.
Po chwili mamy informację, czy samochód posiadał polisę OC w dniu, w którym nas to interesuje.


W ten sposób w prosty i skuteczny sposób możemy zweryfikować, czy samochód posiadał ubezpieczenie oraz czy nie brał udział w wypadku, kolizji, ponieważ dowiemy się również, czy polisa nie byłą obciążona szkodą.

Warto znać ten adres i czasem z niego skorzystać.

wtorek, 4 marca 2014

Czas na nowe opony, czy to zimowe czy też letnie.


Zmień opony już teraz

 / 
Sponsored by

poniedziałek, 17 lutego 2014

Pogoda i dłuższy dzień obniżają zużycie paliwa.

Słoneczna pogoda, dłuższy dzień, wiosna w progu, pięknie. Zima w tym roku była u nas tylko przez dwa tygodnie a i tak u nas na południu Polski nie pokazała całej swojej mocy. Dzięki temu oszczędzam na paliwie a właściwie na gazie LPG. Wystarczyło tylko jeździć na LED-owych światłach do jazdy dziennej oraz wyłączać dmuchawę ogrzewania.

Rano i wieczorem kiedy jadę do pracy i pogoda na to pozwala (czyli nie pada i nie ma mgły) to jedynymi światłami jakie się zapalają, są LED-owe światła do jazdy w dzień. Moc tych świecidełek to jedne 20 Watów. Gdybym jeździł na światłach mijania, to moc pobierana z akumulatora wynosiła by minimum 120 Watów. Czyli oszczędność wynosi co najmniej 100 Watów, nie licząc żywotności żarówek. 

Dodatkowo kiedy używam ogrzewania to nie zmniejszam temperatury tylko nagrzewam samochód i jak już mam wystarczająco ciepło to wyłączam dmuchawę. Wnętrze samochodu dogrzewa się swobodnym przepływem ciepłego powietrza, wymuszonym ruchem samochodu a wyłączona dmuchawa to kolejne oszczędzone Waty mocy a co za tym idzie, oszczędność paliwa. 

Na potwierdzenie załączam wykres spalania, który powstał na podstawie wpisów zamieszczanych na autocentrum.pl 


Wpisuję tam każde tankowanie i wiem na bieżąco ile spala mój samochód i jakie zabiegi pomagają mi oszczędzać. Codziennie pokonuję tą samą trasę, 100 km, więc mam rzetelny poligon doświadczalny.

Jak widać na wykresie, kiedy dzień był krótszy, a na dworze było chłodniej, to spalanie mojego pełnoletniego samochodu wynosiło 8,4 litra gazu LPG. Obecnie, kiedy częściej wyłączam dmuchawę i więcej jeżdżę na LED-ach, to spalanie systematycznie spala i obecnie wynosi 8 litrów LPG. Różnica to 0,4 litra gazu. Przy cenie gazu na poziomie 2,5 zł za litr, codziennie oszczędzam 1 zł. Jeśli wezmę po uwagę wszystkie robocze dni w miesiącu, to uzbiera się już ponad 20 zł. A to jak dla mnie całkiem pokaźna kwota. 

Za światła do jazdy dziennej zapłaciłem 69,99 zł. Biorąc pod uwagę obecne oszczędności, koszt ich zakupu zwróci mi się za maksymalnie 3,5 miesiąca. A później już tylko będę zarabiał. 

Jak widać, dwie proste czynności pozwalają na spore oszczędności. Codzienne podróżowanie do pracy samochodem i obserwacje spalania mogą sporo zmienić w kosztach dojazdów. A jeśli jeszcze gaz będzie taniał, to koszty dojazdów będą spadać a na moje budzi będzie pojawiał się coraz bardziej dojrzały banan.

czwartek, 13 lutego 2014

SUV który pali tyle co skuter? Tak to możliwe.

Napęd hybrydowy
Napęd hybrydowy
Napęd hybrydowy był do tej pory połączeniem pracy silnika spalinowego i elektrycznego. Zazwyczaj pracowały one razem, co obniżało co prawda koszty eksploatacji, ale niezbyt drastycznie.
Mitsubishi zrobiło coś, o co się prosiło od dawna. Zbudowało hybrydę, która ma co prawda silnik spalinowy i silniki elektryczne, ale w tym przypadku silnik benzynowy pełni funkcję generatora prądu. Włącza się na kilka minut tylko po to, żeby doładować akumulatory. Oczywiście, kiedy trzeba, może on być również wykorzystany do napędzania samochodu, ale to już ostateczność.
Co najciekawsze, nowy Mitsubishi Outlander, bo o nim mowa, pozwala na wybór trybu pracy silnika spalinowego przez kierowcę. Sami decydujemy więc czy jedziemy na prądzie, czy ładujemy akumulatory silnikiem spalinowym czy też samochód napędzany jest energią z prądu i benzyny.

Samochód ten może również służyć jako przydomowa elektrownia, ale w naszym kraju to raczej egzotyka. Być może nasze dzieci kiedyś będą w ten sposób zasilać swoje domy. 

Samochód szerzej opisany jest w tym artykule.

Jak działa napęd w nowym Mitsubishi Outlander PHEV?

"Silniki elektryczne napędzają koła przedniej i tylnej osi. Silnik benzynowy 2.0 MIVEC DOHC o
mocy 121 KM i maksymalnym momencie 190 Nm jest - w zależności od potrzeb - generatorem prądu, albo źródłem i wspomaganiem napędu. Podróżując w trybie elektrycznym hybrydowy Outlander wykorzystuje moc 82 KM, co pozwala sprawnie podróżować do prędkości 120 km/h.eśli będziemy chcieli dynamicznie przyspieszyć, rozpoczynając np. wymagający większej mocy manewr wyprzedzania, do gry włączy się silnik spalinowy, generując w całym układzie 164 KM. Największą moc - 203 KM - układ hybrydowy osiąga podczas podróżowania z prędkościami powyżej 120 km/h. Wówczas większość energii pochodzi z silnika spalinowego i trafia na tylną oś. Silnik elektryczny, napędzający oś tylną dołącza się jako wspomaganie i zapewnia stabilizację toru jazdy. W układzie napędowym nie ma skrzyni biegów. Mniej części i prostota konstrukcji dają nadzieję na długą, bezawaryjną eksploatację.

Silniki elektryczne służą też do odzyskiwania energii za hamowania. To właśnie one działają jak retarder, podczas zjazdów ze stromych wzniesień. Przedni silnik elektryczny dysponuje mocą 82 KM o maksymalnym momentem 137 Nm, tylny również ma 82 KM, ale aż 195 Nm, a silnik benzynowy - 190 Nm. Lepkościowe sprzęgło łączy silnik spalinowy z przednią osią, dlatego przełączanie między     napędem spalinowym i elektrycznym odbywa się dość płynnie. Czasami, gdy zmiana rodzaju napędu musi odbyć się bardzo szybko, wyczuwalne jest jednak lekkie szarpnięcie. Wszystkim steruje Power Drive Unit, czyli moduł zarządzający pracą przedniego silnika elektrycznego i generatora prądu.

Podsumowując, do wyboru mamy trzy tryby jazdy. Pierwszy, całkowicie elektryczny, gdy stały napęd EV 4WD jest przekazywany na przednią i tylną oś z pomocą silników elektrycznych, a energia płynie z akumulatora. Drugi, szeregowy tryb hybrydowy wciąż zapewnia napęd z pomocą silników elektrycznych, ale na 3-10 minut włącza się również jednostka benzynowa, napędzając generator prądu. W obu trybach prędkość samochodu jest ograniczona do 120 km/h. Gdy jedziemy szybciej, Outlander PHEV przechodzi w równoległy tryb hybrydowy. Samochód jest wówczas napędzany na przednie koła, bezpośrednio przez silnik spalinowy. Przedni i tylny silnik elektryczny, wspomagają pracę spalinowego (EV 4WD)."

Mi do ideału brakuje tylko dachu i przedniej maski pokrytej panelami fotowoltaicznymi, które mogły by ładować akumulatory na parkingu lub podczas jazdy w pełnym słońcu. Być może w kolejnej wersji to będzie już standard?

Samochód dostępny jest w Polsce. Gdybym miał luźne 200 tysięcy złotych to bym sobie go kupił. Póki co samochód o wartości małego domu znajdzie nabywców raczej wśród bardzo zamożnych klientów. 
A jeśli nawet cena nie jest blokadą, to trzeba pamiętać, że za kilka lat wymienić będzie trzeba akumulatory. Co prawda producent zapewnia, że wytrzymają 10 lat, ale w naszym klimacie te słowa mogą nie mieć pokrycia w rzeczywistości. A w dniu publikacji tego wpisu komplet akumulatorów kosztuje 33 600 zł. Trzeba będzie sporo jeździć, żeby zaoszczędzić na paliwie taką kwotę.

Lekko licząc, pokonując dziennie 100 km, "zwykły" Outlander napędzany dieslem spali na okrągło licząc 10 litrów ropy, czyli przy obecnych cenach, przyjmijmy że będzie to kosztować 55 zł.

Hybrydowy Outlander spali 2 litry ropy, czyli koszt to jedyne 11 zł.

Różnica to 44 zł.

Dzieląc 33600 zł przez 44 zł mamy wynik na poziomie 764.

Czyli żeby zaoszczędzić na nowe akumulatory musimy przejechać 76400 kilometrów. Dopiero powyżej tej wartości zaczniemy "zarabiać" na paliwie. A jeśli wliczymy jeszcze inne opłaty i naprawy to czas ten jeszcze się wydłuży.

Podsumowując, przez ponad dwa lata będziemy musieli "odkładać" oszczędności na nowe akumulatory. Przez kolejne trzy będziemy cieszyć się oszczędnościami na podróżach, bo producent udziela 5 lat lub 100 000 kilometrów gwarancji na akumulatory. Ale jeśli "załapiemy się" na limit kilometrów, to gwarancję utracimy wcześniej. Oczywiście, jeśli pokonujemy co najmniej 100 km dziennie przez 7 dni w tygodniu.

Czy warto? Każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Ale widać, że jest to dobra droga w napędach hybrydowych a Mitsubishi opracowało coś, czego brakowało na rynku.

Jak na razie, przynajmniej w naszym kraju samochód ten będzie raczej modnym gadżetem, zabawką dla najbogatszych, eko wynalazkiem a nie samochodem dla każdego. No chyba, że nasze zarobki wzrosną 10-krotnie, na co jednak się nie zanosi.

czwartek, 9 stycznia 2014

Samochód serwisowany przez Intenet ? Czemu nie?

Kiedyś, jak już będę bogaty, to kupię sobie taki samochód.

Jak na chwilę obecną najbardziej zaawansowany samochód elektryczny, o osiągach porównywalnych z samochodami napędzanymi benzyną czy ropą.

Tesla S
Tesla S
Tesla S, bo o niej mowa zapuściła już swoje korzenie w Polsce. Pierwszy egzemplarz tego samochodu pojawił się właśnie na nadmorskich drogach. Właścicielem takiego ekologicznego pojazdu jest właściciel przystani żeglarskiej.


Samochód ten kupuje się po prostu przez Internet. Nie trzeba iść do żadnego salonu samochodowego w którym wielki Pan sprzedawca robi ci łaskę, że z Tobą rozmawia. Nie trzeba żebrać o dywaniki do samochodu, nie musimy błagać o dodanie znaczka firmowego na kierownicy. Wszystkich dealerów, sprzedawców, serwisantów i cały ten tradycyjny, motoryzacyjny biznes możemy mieć w dupie. W samochodzie elektrycznym nie ma się za bardzo co zepsuć, bo silnik elektryczny i cały napęd mają budowę o wiele mniej skomplikowaną niż wszystkie te super hiper doładowane doładowaniem turbo benzyny i turbo diesle. A jak coś się dzieje, to podłączamy samochód do sieci Internet a serwisant po drugiej stronie kuli ziemskiej diagnozuje i albo usuwa usterkę, albo wysyła serwis do klienta.
Tesla S
Tesla S

Aby stać się posiadaczem tego jakby nie było futurystycznego samochodu wystarczy odłożyć jakieś 200 tysięcy złotych. Czyli niewiele, biorąc pod uwagę, że inne samochody elektryczne, oferujące dużo gorsze osiągi ale oferowane w Europie kosztują nawet więcej.

No cóż, pozostało mi napychać skarbonkę dolarami i kupić ten samochód, jak nadejdzie kryzys wieku średniego.

Możesz o tym poczytać na stronie http://moto.onet.pl/raporty/tesla-s-po-raz-pierwszy-w-polsce/66xj2

 A na tym filmie możesz zobaczyć prezentację tego samochodu w Polsce.

http://www.youtube.com/watch?v=HFhTD7LGUdk


Płyta podłogowa Tesli S
Płyta podłogowa samochodu wygląda dość skromnie ale oryginalnie za razem.
Płaska podłoga pełna akumulatorów, silnik umieszczone z tyłu, jak najbliżej kół.
Piękno w swojej prostocie.

środa, 8 stycznia 2014

Wesprzyj WOŚP, zalicytuj czapkę z autografem Sebastiana Vettela

Wesprzyj Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, kliknij w obrazek, weź udział w licytacji i zostań właścicielem czapki z autografem Mistrza Świata F1. 




Licytacja czapki znajduje się  >>TUTAJ<<

piątek, 3 stycznia 2014

Na taki samochód czekam, odkładam pieniądze i czekam

Właśnie pojawił się FORD, który dach ma zbudowany z paneli solarnych. Dzięki temu w słoneczny dzień ładuje się za darmo. Wystarczy tylko jechać skąpaną w słońcu autostradą albo nie parkować pod drzewami.
Ciekawe, dlaczego do tej pory nikt tego nie wymyślił? Co prawda Skoda próbowała już wywinąć taki numer na dachu Octavii, ale jakoś słuch o prototypie zaginął. Ciekawe, czy solarny Ford wejdzie do produkcji. Jeśli tak, to będzie to spory krok w kierunku samochodów zasilanych energią słoneczną.

Solarny Ford
Co prawda ma on jeszcze silnik spalinowy oraz możliwość ładowania z kontaktu, ale moim zdaniem kwestią czasu jest zbudowanie samochodu w 100% elektrycznego, z solarami na dachu i przedniej masce.


A wtedy to szejkowie naftowi będą mogli nas cmoknąć w nos.