Aktualne spalanie mojego Hyundaia

Aktualne spalanie mojego Hyundaia

wtorek, 17 września 2013

Perpetum mobile?

Czyli ma nie jechać, a jedzie.

Aby skutecznie i prawidłowo obliczać średnie spalanie, trzeba niestety robić to pod dystrybutorem, z kartką i ołówkiem albo korzystać z innych pomocnych arkuszy czy kalkulatorów. Komputer pokładowy w żadnym wypadku nie jest wiarygodny. Oblicza on spalanie, które różni się od rzeczywistego, czasem nawet o litr.

Najlepszy przykład pomyłki komputera samochodu, to mój własny przypadek, kiedy według wskazań komputera samochód powinien już zgasnąć a jednak jechał.

Jak widać na zdjęciu silnik pracuje na wolnych obrotach, co wskazuje obrotomierz, "zwykły" wskaźnik paliwa wskazuje, że jeszcze trochę paliwa zostało w baku, a wskazania komputera wskazują, że do przejechania pozostało 0 (zero) kilometrów.


Zdjęcie wykonałem komórką, podczas postoju na zamkniętym przejeździe kolejowym.

Wskazania komputera pokładowego samochodu mogą się też różnić od rzeczywistych, kiedy kierowcy jednego samochodu zmieniają się co jakiś czas, czyli tydzień jeździ żona, tydzień, córka, a dwa dni mąż.


Samochody "uczą się" stylu jazdy kierowcy i dopasowują spalanie i pracę silnika do konkretnego kierowcy. Każdy z kierowców ma swój styl jazdy, swoje nawyki i zachowania. Dlatego, jeśli kierowca samochodu zmieni się, to samochód jeszcze jakiś czas myśli, że prowadzi go poprzednio jeżdżąca osoba i dopiero po jakimś czasie zmienia ustawienia sterownika silnika, dopasowując je do nowego kierowcy. W tym okresie przejściowym spalanie samochodu wskazywane przez komputer pokładowy może różnić się od rzeczywistego.

Dlatego jeśli chcemy mieć rzeczywisty obraz poziomu spalania samochodu, musimy obliczać to niezależnym od komputer pokładowego sposobem. 

Ja na każdym paragonie po tankowaniu zapisuję aktualny przebieg i później wpisuję wszystkie dane do kalkulatora kosztów na jednym z portali motoryzacyjnych. Wtedy dopiero mam aktualny poziom spalania samochodu, uwzględniający wszystkie jego parametry takie jak styl jazdy, ilość kilometrów przejechanych na benzynie i na gazie, charakter trasy (miasto, trasa) itp. 

Polecam każdemu "ręczną robotę", bo samochodowe komputery oszukują.

środa, 11 września 2013

I jak tu oszczędzać Panie Donaldzie, jak tu żyć?

Żeby przeżyć.

Ceny autogazu i pozostałych paliw w ciągu ostatniego miesiąca drastycznie podskoczyły.

Dokładnie 02.08.2013 roku za litr płaciłem 2,01 zł, obecnie na tej samej stacji za litr LPG muszę zapłacić już 2,29 zł, a na czerwonej, flotowej, 2,46 zł.



Różnica to 28 groszy czyli około 14 %. Jak ktoś w sierpniu płacił za gaz 100 zł, to za tą samą ilość zapłaci dziś 114 zł.

I jak tu oszczędzać, jak kupować więcej, jak napędzić polską gospodarkę, jak ceny paliwa w ciągu miesiąca skaczą o 14%, więc wszystko, co być może uda się zaoszczędzić na  niższych ratach kredytów hipotecznych,( jeśli ktoś ma), trzeba będzie wydać na komunikację.

Nauka zasad eco-drivingu może nam pomóc w utrzymaniu kosztów podróży na niskim poziomie, ale nie zmienia to faktu, że jednak coś tutaj nie gra. Czy to są lata 80-te kiedy inflacja szalała?

Część tej podwyżki zapewne zafundował nam przywódca Syrii, ale bez przesady. Jakiś maniak gdzieś tam po drugiej stronie globu krzyknie, że rozpęta wojnę, a ceny paliw już pędzą w górę.

Gaz kupujemy głównie na wschodzie a nie w Syrii, więc co ma piernik do wiatraka?

Wydaje mi się, że wszystkie te zabiegi to sztuczne podnoszenie cen i pompowanie kolejnej bańki finansowej, która ma pokazać, jak to kryzys zostaje zażegnany, inflacja pięknie rośnie, kraj się rozwija a dziura w budżecie, którą drążą głównie sami politycy, wydając pieniądze z podatków na pierdoły, zostaje załatana kosztem tych najbiedniejszych. Paliwa, czyli coś co muszą kupować prawie wszyscy to główny motor napędowy inflacji.

A zasady są proste, inflacja rośnie, wzrost gospodarczy jest na plusie, czyli naród ma się coraz lepiej, ma coraz więcej pieniędzy, to trzeba podnieść podatki, stopy procentowe, dodać kolejne obciążenia, bo przecież jest dobrze.

Pytanie w dalszym ciągu pozostaje otwarte, jak żyć żeby przeżyć?

wtorek, 10 września 2013

A teraz ciekawostka przyrodnicza.

Ponieważ w naszym pięknym kraju, dużo samochodów jest sprowadzonych z za granicy, bliższej lub dalszej, to myślę, że warto znać tą ciekawostkę, bo zapewne już niedługo nasz ukochany minister finansów, chcąc załatać dziurę w budżecie, będzie zachęcał policjantów do egzekwowania tego przepisu.

Kupując samochód za granicą często mamy na nim naklejoną nalepkę ze skrótem kraju, z którego pochodzi samochód. Często jest do DE, BE, GB itp.




Za posiadanie takiej naklejki na samochodzie zarejestrowanym w Polsce można dostać mandat karny, na szczęście bez punktów, ponieważ jest to traktowane jako wykroczenie.

Taryfikator mandatów mówi nam dokładnie ile zapłacimy za takie upiększenie naszego samochodu.

Umieszczenie na pojeździe znaku określającego inne państwo niż to, w którym pojazd został zarejestrowany.
0 pkt
100 zł

Tylko czekać kiedy Policja zacznie karać za ten mały znaczek na klapie bagażnika.

Dziwne mamy te przepisy, oj dziwne.


Jak korzystać ze świateł w samochodzie

Czyli kiedy możemy jeździć na światłach do jazdy dziennej.

Zasady korzystania ze świateł zainstalowanych w samochodzie precyzyjnie reguluje ustawa Prawo o rychu drogowym.

Podejrzewam, że mało kto ją zna, bo często widzę jak podczas mgły czy deszczu samochody jadą korzystając ze świateł do jazdy dziennej, lub, co mnie najbardziej wkurza, jak podczas normalnej przejrzystości powietrza, w biały dzień, jedzie debil z włączonymi światłami przeciwmgielnymi z tyłu. Nie ma chyba niczego bardziej wkurzającego i męczącego jak jazda za dwoma, jasno i oślepiająco świecącymi czerwonymi punktami. O kierowcach, którzy jeżdżą z włączonymi światłami przeciwmgielnymi z przodu już nie wspominam.

Aby doprecyzować przepisy pozwolę sobie z
acytować tekst ustawy.

Używanie świateł zewnętrznych

Art. 51. 1.91) Kierujący pojazdem jest obowiązany używać świateł mijania podczas jazdy w warunkach normalnej przejrzystości powietrza.

91) W brzmieniu ustalonym przez art. 1 pkt 3 lit. a ustawy, o której mowa w odnośniku 50.
Dziennik Ustaw – 43 – Poz. 1137

2. W czasie od świtu do zmierzchu w warunkach normalnej przejrzystości powietrza, zamiast świateł mijania, kierujący pojazdem może używać świateł do jazdy dziennej.

3. W czasie od zmierzchu do świtu, na nieoświetlonych drogach, zamiast świateł mijania lub łącznie z nimi, kierujący pojazdem może używać świateł drogowych, o ile nie oślepi innych kierujących albo pieszych poruszających się w kolumnie. Kierujący pojazdem, używając świateł drogowych, jest obowiązany przełączyć je na światła mijania w razie zbliżania się:

1) pojazdu nadjeżdżającego z przeciwka, przy czym jeżeli jeden z kierujących wyłączył światła drogowe – drugi jest obowiązany uczynić to samo;

2) do pojazdu poprzedzającego, jeżeli kierujący może być oślepiony;

3) pojazdu szynowego lub komunikacji wodnej, jeżeli poruszają się w takiej odległości, że istnieje możliwość oślepienia kierujących tymi pojazdami.

4. (uchylony).92)

5. Na drodze krętej, oznaczonej odpowiednimi znakami drogowymi, kierujący pojazdem może używać przednich świateł przeciwmgłowych od zmierzchu do świtu, również w warunkach normalnej przejrzystości powietrza.

6.93) Przepisów ust. 1–3 nie stosuje się do kierującego pojazdem, który nie jest wyposażony w światła mijania, drogowe lub światła do jazdy dziennej. Kierujący takim pojazdem w czasie od zmierzchu do świtu lub w tunelu jest obowiązany używać świateł stanowiących obowiązkowe wyposażenie pojazdu.

7. Przepisy ust. 1–5 stosuje się odpowiednio podczas zatrzymania pojazdu, wynikającego z warunków lub przepisów ruchu drogowego. Jeżeli zatrzymanie trwa ponad 1 minutę, dopuszcza się wyłączenie świateł zewnętrznych pojazdu, o ile na tym samym pasie ruchu, przed tym pojazdem i za nim, stoją inne pojazdy.

Art. 52. 1. Kierujący pojazdem silnikowym lub szynowym, w warunkach niedostatecznej widoczności, podczas zatrzymania niewynikającego z warunków ruchu lub przepisów ruchu drogowego oraz podczas postoju, jest obowiązany używać świateł pozycyjnych przednich i tylnych lub świateł postojowych. W pojeździe niezłączonym z przyczepą oraz w zespole pojazdów o długości nieprzekraczającej 6 m dopuszcza się włączenie świateł postojowych jedynie od strony środka jezdni.

2. Podczas zatrzymania lub postoju, w miejscu oświetlonym w stopniu zapewniającym widoczność pojazdu lub znajdującym się poza jezdnią i poboczem, wszystkie światła pojazdu mogą być wyłączone. Przepis ten nie dotyczy pojazdu szynowego oraz pojazdu, na którym znajduje się urządzenie lub ładunek, wystające poza pojazd i wymagające oznaczenia odrębnymi światłami.

3. Światło oświetlające przedmioty przydrożne (szperacz) może być włączone tylko podczas zatrzymania lub postoju, pod warunkiem że nie oślepi innych uczestników ruchu. Ograniczenie to nie dotyczy pojazdu uprzywilejowanego.


Jak widać, wszystko jest precyzyjnie opisane, wystarczy tylko się tego nauczyć i stosować w życiu.



Na światłach do jazdy dziennej możemy jeździć:

- w ciągu dnia
- kiedy nie pada deszcz
- kiedy nie pada śnieg
- kiedy nie pada grad
- kiedy nie ma mgły
- kiedy nie jedziemy tunelem
- kiedy nie są to chińskie podróbki, bez wymaganych certyfikatów i homologacji




Światła mijania włączamy kiedy:

- jest noc
- pada deszcz
- pada śnieg
- pada grad
- jedziemy tunelem
- jest mgła



Światła drogowe, czyli długie włączamy kiedy:




- nic nie jedzie przed nami
- nic nie jedzie z przeciwka
- nikt nie idzie z przeciwka





Światła przeciwmgielne możemy włączyć kiedy:



- jest mgła( jak się skończy to światła przeciwmgielne wyłączamy)

- na drogach krętych, które są odpowiednio oznakowane możemy korzystać ze świateł przeciwmgielnych przednich.




Za nieodpowiednie i niezgodne z przepisami korzystanie ze świateł zewnętrznych Policja może nas ukarać mandatem i punktami karnymi:


Korzystanie ze świateł drogowych w sposób niezgodny z przepisami.
0 pkt
200 zł
Używanie "szperacza" podczas jazdy.
0 pkt
100 zł
          Jazda bez wymaganych świateł od świtu do zmierzchu.               
2 pkt
100 zł
Niewłaściwe używanie świateł przeciwmgłowych przednich.
2 pkt
100 zł
Niewłaściwe używanie świateł przeciwmgłowych tylnych.
2 pkt
100 zł
Pozostawienie pojazdu bez wymaganego przepisami oświetlenia.     
3 pkt
100 zł
Niestosowanie się podczas jazdy do obowiązku używania
          wymaganych przepisami świateł: od zmierzchu do świtu.            
4 pkt
200 zł

środa, 4 września 2013

LeBile


Mogę powiedzieć, że dużo jeżdżę samochodem, a może i nie ….

Pokonuję ponad 2000 km miesięcznie więc niedzielnym kierowcą to ja nie jestem.

Codziennie podróżuję drogą jednokierunkową, dwujezdniową.




Stosując eco-driving staram się jeździć płynnie z jak najmniejszą ilością niepotrzebnych postojów.  Zawsze staram się poruszać prawym pasem, jeśli jadę drogą jak na powyższym zdjęciu. Aby zachować płynność jazdy często zachodzi konieczność zjechania na lewy pas i wyprzedzenia pojazdów, które jadą wolniej. Niestety na przeszkodzie często stają mi LeBile.

Zgodnie z przepisami obowiązującymi w Polsce, mamy ruch prawostronny i każdy kierowca zobowiązany jest do poruszania się jak najbliżej prawej krawędzi jezdni. Jeśli, tak jak na powyższym rysunku, mamy drogę jednokierunkową, dwujezdniową, to kierowcy powinni jechać prawym pasem. Lewy pas służy do wyprzedzania i do poruszania się pojazdom uprzywilejowanym.

Za złamanie tego przepisu grożą w naszym pięknym kraju kary, a Policja, na szczęście coraz częściej dostrzega tego typu wykroczenia i karze kierowców, jadących lewym pasem, mimo, że swobodnie mogą zjechać na prawy pas i kontynuować jazdę.

Niestety codziennie widzę LeBili, którzy są królami lewego pasa. Dzielą się oni na dwie grupy. Jedni jadą lewym pasem z prędkością piechura i żadne formy zaproszenia ich na prawy pas nie pomagają. Powodują oni niepotrzebne korki, spowolnienie ruchu i ogólną nerwicę tych, którzy próbują ich wyprzedzić, co często czynią prawym pasem lub marginesem.

Druga grupa to ci, którzy jadą lewym pasem i nie pozwalają się wyprzedzić. Pewnie myślą sobie, że ja będę pierwszy i nikt nie może mnie wyprzedzić. Często jadą z równą prędkością jak samochód  jadący prawym pasem i skutecznie blokują całą drogę. Czasem mam ochotę przywalić takiemu LeBilowi w tył samochodu żeby buraka czegoś nauczyć.

Za jazdę lewym pasem w sytuacji, kiedy można zjechać  na prawy pas, można otrzymać punkty  i mandat karny. Ale dla niektórych to i tak nie ma znaczenia. Byli, są i zawsz będą LeBilami, bo tak ich nazywam. Debile, którzy jadą lewym pasem wtedy kiedy nie muszą.

A może by tak wszystkich tych „lewostronnych” wysłać do Anglii albo Irlandii? Wtedy jadąc lewym pasem, będą się czuli jak w Polsce a nasze drogi będą mniej zapchane. ?

Czy jest jakiś skuteczny sposób na LeBili? Ja nie znam, a wy?


Za jazdę na LeBila można zostać ukaranym mandatem i punktami karnymi.
 
Naruszenie obowiązku "jazdy prawostronnej".          
2 pkt    
150 zł   







poniedziałek, 2 września 2013

Nie kupuj tego radia mobilnego

Jakiś czas temu, całkiem nie dawno, opisywałem moje przygody z CB Radiem.

O ile podczas jazdy wszystko jest w porządku, to po wyłączeniu silnika i ponownym włączeniu zapłonu CB Radio ustawia się na kanale numer 9 a nie 19.

Jest to i tyle upierdliwe, że po włączeniu zapłonu zapominam przełączyć radio na odpowiedni kanał i jadę kilka kilometrów mając ustawiony kanał 9.

Nie wiem wtedy, czy ktoś czegoś do mnie nie mówi na CB, nie mam świeżych informacji z drogi przede mną, nie wiem, czy gdzieś nie czai się niebieski wpłatomat.


Szczerze powiedziawszy to moje, bardzo proste, łatwe w obsłudze i tanie radyjko spełnia moje wymagania poza tą jedną wadą.

Chętnie zamieniłbym je na coś równie prostego, ale nie przełączającego się na kanał 9 po każdym zaniku zasilania. Czasem tak mnie to drażni, że mam ochotę wyrzucić to radio przez okno.

A tak w ramach ciekawostki dodam, że powyższe zdjęcie zrobiłem stojąc przed przejazdem kolejowym, z wyłączonym silnikiem. I pewnie wiecie co się stało jak zapaliłem samochód, jak pociąg już sobie odjechał w siną dal. 

Tak, to cholerne radio przełączyło się na kanał 9, bo przy zapalaniu silnika wszystkie inne odbiorniki prądu zostają wyłączone, włączając w to gniazdo zapalniczki.

A was, co wkurza w waszych samochodach?

niedziela, 1 września 2013

Spalanie wzrosło, test zakończony pozytywnie :-)

Po ostatnim tankowaniu gazu postanowiłem przeprowadzić mały test, który polegał na tym, że ruszając samochodem, oraz przy zmianie biegów, wciskałem pedał gazu w podłogę, żeby jak najszybciej rozpędzić się do prędkości podróżnej.

Po przejechaniu ponad 300 kilometrów stwierdzam, że to nie tędy droga.

Spalanie średnie zamiast spać, wzrosło. Poprzedni wynik to 7,56, obecny to 8,04 litra na 100 km.

Czyli to, co piszę w moim przewodniku to prawda.

Rozpędzając się, należy zawsze wciskać pedał gazu do połowy lub co najwyżej do 3/4 skoku pedału przyspieszenia. Wtedy ruszymy płynnie, bez zbędnego spalania tak cennego paliwa.

Jeśli chcesz, sam sprawdź i przekonaj się, że ruszanie spod świateł z kopyta, zwijając asfalt, jest może widowiskowe, ale nieopłacalne. Jak dla mnie to nie robi to większego wrażenia na widzach, a zbyt dużo kosztuje. No już taki eco-drivingowy zboczeniec jestem i nic na to nie poradzę.

Pozdrawiam
M@rek

Trąbią, mrugają światłami, wymachują rękami a ja nic

Jakiś czas temu zamontowałem sobie w samochodzie światła do jazdy dziennej.

Zawsze chciałem takie mieć i w końcu trafiłem na samochód, w którym można takie ładnie wkomponować.

Światła kupiłem na portalu Aukcyjnym i odebrałem osobiście w sklepie, który miałem po drodze z pracy do domu. Zawsze tak robię, żeby niepotrzebnie nie płacić za przesyłkę.

Za zestaw świateł do jazdy dziennej mało znanej firmy, wyprodukowanych w Chinach, zapłaciłem całe 69,99 zł. Cena nie najniższa ani też nie oszałamiająca, bo szukając świateł, które kupiłem, widziałem i takie za 800 zł. Paranoja jakaś. Szukając świateł kierowałem się również przepisami, które nasza kochana Policja egzekwuje, i wymagałem, żeby światła miały te wszystkie znaczki wydrukowane na oprawkach, czyli homologacje, atesty i te wszystkie pierdoły, które i tak pewnie są odlewane w Chinach i nikt tych parametrów świateł nie sprawdza, ale może się mylę, oby.



Co do samych świateł, to jakość adekwatna do ceny. Zestaw składa się z dwóch "reflektorów" dwóch blaszek, których należy użyć do zamocowania świateł i przewodów, w kolorze czarny, czerwonym i białym. Przewody marnej jakości, cienkie, zakończone marnej jakości złączkami, więc podczas podłączania trzeba bardzo uważać, żeby tych przewodzików nie urwać. Same lampy są zbudowane z dwóch części. Cała elektronika zabudowana jest w części z diodami i zalana ni to silikonem, ni to klejem, generalnie, ma być waterproof, ciekawe czy będzie.

Blaszki przykręcone są do lamp. Do montażu zazwyczaj się je odkręca, więc czeka nas niemiła niespodzianka, bo po odkręceniu śrubek, nakrętki umieszczone wewnątrz oprawy na pewno wypadną z miejsc, w które były wkręcone. Trzeba wtedy rozebrać lampkę, czyli wysunąć biała część z czarnej i włożyć nakrętki na swoje miejsce. Ja przed montażem włożyłem nakrętki na swoje miejsce i "przykleiłem" je od wewnątrz silikonem, żeby nie wypadały. Małe udogodnienie, ale oszczędza dużo nerwów i niecenzuralnych słów podczas montażu.

Tylko uwaga, przed wprowadzeniem wszelkich modyfikacji proponuję, najlepiej w sklepie, sprawdzić, czy obie lampy świecą.

Z moich ust posypało się kilka słów uważanych potocznie na przekleństwa, kiedy okazało się, że po zamontowaniu wszystkiego w samochodzie okazało się, że jedna z lamp nie działa. Oczywiście trzeba było wszystko zdemontować i oddać do sklepu, gdzie na szczęście bez problemów lampy zostały wymienione na nowy zestaw, sprawdzony w sklepie, czy działa.

Zamontowanie świateł to dwa etapy, pierwszy to zamontowanie reflektorów na samochodzie, a drugi to ich podłączenie. Nie wiem, co za idiota wymyślił taki sposób montażu, ale lepiej, żebym go nie spotkał.
Montując uchwyty przy samym brzegu, powiedzmy wnęki na halogeny, żeby z boku do uchwytu przykręcić lampę, to trzeba się nieźle nagimnastykować. Wkręcenie śruby w lampę, kiedy ma się tylko 2 cm wolnego miejsca, to kilkadziesiąt straconych minut, przynajmniej dla mnie.

W droższych lampach są uchwyty montażowe na klik, co jest dużo łatwiejszym i bardziej komfortowym sposobem montażu świateł, no ale to kosztuje.

Jak już przebrniemy przez zamontowanie lamp to musimy je jeszcze podłączyć. Zasilanie należy podłączyć z miejsca, gdzie pojawia się ono po przekręceniu kluczyka, a trzeci przewód należy podłączyć w miejsce, gdzie zasilanie pojawia się po włączeniu świateł postojowych lub mijania. Trzeci kabel jest po to, żeby po włączeniu świateł mijania, zgasły światła do jazdy dziennej, bo tak mówią przepisy.

Zakupione przeze mnie światła miały mieć wbudowany automat, który jednak miał nie wyłączać całkiem świateł tylko przygaszać je o 90%. W rzeczywistości przygasza je, ale o 10 no może 20%. Lipa. Muszę teraz zainwestować w przekaźnik zwierno-rozwierny i samemu zbudować automat, który będzie wyłączał światła do jazdy dziennej, po włączeniu świateł mijania. A miało być tak pięknie.

Jednym z problemów było "przejście" z komory silnika do kabiny, bo w okolicach silnika nie znalazłem miejsca, gdzie pojawia się zasilanie po przekręceniu kluczyka. Ale udało się, po godzinie walki, podłączyć światła pod gniazdo zapalniczki. Ponieważ światła mają moc około 10 W, to nie są zbyt dużym obciążeniem dla instalacji gniazda zapalniczki.

Po dwóch dniach zabawy z montażem, bo musiałem wymienić uszkodzone światła na nowe, mam w końcu prawie dobrze działające światła, na których mogę jeździć w dzień, bez konieczności zapalania wszystkich innych świateł, które stanowią około 200 watowe obciążenie dla alternatora.

Czy oszczędzam na paliwie, na pewno, w okolicach 0,2-0,3 litra na każde 100 km. Dla mnie jako kierowcy który uprawia eco-driving, to jest pokaźna wartość, która zbliża mnie do osiągnięcia celu, którym jest zejście poniżej 7 litrów gazu na 100 przejechanych kilometrów.

Zdjęcia i filmik prezentują DRL w akcji, w dzień i w nocy.














A wracając do tytułu posta, to montując światełka choinkowe w samochodzie, przypadkiem stałem się bardziej zauważalny na ulicy. Często kierowcy jadący za mną trąbią, mrugają światłami, machają do mnie zza kierownicy myśląc, że nie mam zapalonych świateł. Dopiero kiedy ich zignoruję albo mnie wyprzedzą, zobaczą, że korzystam ze świateł LED-owych. Taki skutek uboczny. 

Nie wiem, czy nie napisać na tylnej szybie, że korzystam ze świateł do jazdy dziennej. Wtedy ci, którzy umieją czytać, nie będą mnie niepokoić, chyba ...

Pozdrawiam
M@rek